niedziela, 8 lutego 2015

18 - nie istnieję

Ostatnie trzy dni znowu nie miałam jak pisać.
Ostatnio waga pokazała 56,5 kg.
Nareszcie.
Mimo że jak byłam u tej znajomej, ona upiekła ciasto i kawałek zjadłam - trochę nie miałam jak nie zjeść, a i tak wykręciłam się od kanapek, paluszków i czegoś jeszcze, powtarzając że przed wyjściem zjadłam duży obiad[podpowiedź: oczywiście że nie zjadłam]. Ale za to wróciłam spory kawałek do domu na piechotę - 4 km.

piątek:
- owsianka - 40 kcal
- ćwierć grapefruita - 25 kcal
- kawa - 0 kcal
- 4 pierogi - 150 kcal
- kiwi -  42 kcal
suma: 257 kcal

sobota:
- owsianka - 40 kcal
- kawa - 0 kcal
- kiwi - 42 kcal
- jabłko - 70 kcal
- piwo - 245 kcal
- makaron z sosem - 200
suma: 597 kcal

niedziela:
- owsianka - 40 kcal
- kawa - 0 kcal
- ćwierć grapefruita - 25 kcal
- makaron - 100 kcal
- jabłko - 70 kcal
suma: 235 kcal

Spędziłam dwa dni z moim mężczyzną. Chociaż to za dużo powiedziane. Ot siedzenie razem w pracy, potem jedno piwo, którym się właściwie upiłam i spanie razem - znowu się nie wyspałam, po tym tygodniu 6 godzin to mało, zwłaszcza że całą noc było mi zimno. Potem przez cały dzień zasypiałam.
Smutno mi o tyle, że mógł u mnie zostać jeszcze na noc i pojechać w poniedziałek rano. Ale wolał pojechać.
To boli.
Za tydzień widzimy się w jeszcze gorszych warunkach. Może na koniec miesiąca przyjedzie.
Ha ha.
Mam dość już głosów w mojej głowie.
Nawet jeśli mam dobry dzień, jak w piątek, gdy waga pokazała 56,5 kg[to już 7,5kg, od połowy grudnia!] i tak później zaczyna robić się źle.
Ten szept z tyłu głowy, który mówi mi że i tak jestem gruba i beznadziejna. Że nikogo nie obchodzę i tak naprawdę jestem niepotrzebna, a jeśli jeśli już to czysto praktycznie. No bo cóż, dzięki mnie mój mężczyzna mógł wygodnie przespać się w łóżku, zamiast na podłodze sali gimnastycznej w śpiworze. potem nie miał powodu zostawać prawda? Brak bliskości, ciągła cisza i ta tęsknota - są momenty kiedy jest u mnie, a ja mam wrażenie jakby wcale go nie było... albo to mnie nie ma.
Przepraszam. Ja wiem że ciągle piszę tylko o nim. Ale czuję się tak cholernie pusta i samotna...
A cokolwiek się nie dzieje, ten cichy głosik przypomina mi co ze mną nie tak i dlaczego.
Jestem strasznie zła na siebie za sobotę. Nie powinnam pić tego piwa, tym bardziej że gdybym go nie wypiła, nie nawtykałabym się później tak makaronu. Brzydzę się sobą.W niedzielę też powinnam była iść spać, a nie brać się za obiad i jabłko, przecież nikt mnie nie pilnuje z jedzeniem. Ale wiem już że nie powinnam jeść jabłek. Po nich robię się tylko jeszcze bardziej głodna.
Muszę być silna, muszę się wziąć za siebie i wytrzymać. Nie mogę dać się tak o głodowi, nie mogę pozwolić by to głód mną rządził, to ja mam kontrolować swoje ciało. Dla mnie te prawie 600 kcal to jak napad. Muszę pilnować by utrzymać się poniżej 300.

Postarałam się dzisiaj zćwiczyć nadmiar jedzenia, mam nadzieję że się udało.

Seikatsu Yume - przepraszam że odpisuję dopiero teraz na twój komentarz. Właściwie to prawie nie oglądam anime, ostatnio kilka bardzo dziwnych serii jakie aktualnie wychodzą, ale nie bardzo mogę je polecić, chyba że lubi się skrajne koszmarki:
Yuri Kuma Arashi - seria z wątkami yuri, niedźwiedziami które zamieniają się w dziewczynki by zjeść inne dziewczynki.
Binan Koukou Chikyuu Bouei-be Love - magical boys, będące ciężką parodią serii z magicznymi dziewczynkami.
Planuję się zabrać za Akatsuki no Yona, ale u mnie zabieranie się za anime to długa droga. Znaczeni łatwiej i częściej czytuje mangi, głównie online ostatnio. Ale dziwi mnie to co mi odpisałaś u siebie - nie masz empiku ani kiosków większych u siebie w mieście? Bo jak pamiętam nawet w Ruchu można było mangi kupić. Poza tym jest chyba już sporo polskich stron ze skanlacjami?[jak coś, ja nie wiem, czytam tylko po angielsku, czasem po japońsku]

Annie  - Włosy mam niebieskie już parę lat, a jak wreszcie uda mi się kupić farbę[bo nigdzie jej nie ma ostatnio><] To postaram się zrobić zdjęcie i wstawię^^ Z wysypianiem które zaplanowałam na piątek wyszło tak że jak położyłam się o 6 to od 7 rozdzwonił mi się telefon... Zawsze coś. Może jutro nie będę musiała się świtem zrywać.

W ogóle, wyleczyłam się ledwo ledwo[ciągle kaszlę jakbym miała płuca wypluć] i dostałam zapalenia spojówek. Brawo ja. Czy ja kiedyś wyzdrowieje?

No to się wygadałam i lecę czytać wasze blogi.







4 komentarze:

  1. Empik jest, ale mang w nim nie ma. A nawet jakby były "Do cholery Yume, czemu ty kupujesz książki! Przecież to bez celu!" Więc wiesz. Jeszcze 18 lat nie mam i pieniędzy nie zarabiam, więc mam się słuchać. Cytując. :P
    Twoje bilanse mnie przerażają. Są takie niziutkie!
    Trzymaj się =]

    OdpowiedzUsuń
  2. + Plusik za świetne bilanse. Udanego dnia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, boskie bilanse.. Trztmaj się skarbie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bilans super :) Ja też jestem chora... trudno się mówi :/ Wiem jakie to uczucie.... potrzebować bliskości ale to z czasem słabnie... potem potrzeba już tylko świętego spokoju .

    Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń